czwartek, 28 maja 2015

Szczęście mierzone w metrach

Jakiś czas temu nauczyłam się w Szkatułce robienia sznurów koralikowo-szydełkowych. Biżuteria wychodzi z tego piękna, ale jest czasochłonna, szczególnie gdy ktoś nie zna umiaru.

Po przerobieniu ponad 10 metrów koralików TOHO 11, w odcieniach pudrowego różu, beżu i jasnej szarości wyszło takie cudo:






Cały sznur ma około 180 cm, można go zakładać na naprawdę różne sposoby. Grona z kamieni naturalnych są dołączane na małych karabinczykach, a kolczyki do kompletu bardzo stonowane. Potrzebowałam uniwersalnej biżuterii na różne okazje i udało mi się właśnie taką stworzyć.


Koleżance bardzo spodobał się lariat, dlatego poprosiła mnie o własny. Więc po przerobieniu kolejnych 10 metrów koralików wyszedł komplet dla prawdziwej Królowej Zimy :)




Kolczyki wykonane techniką peyote

W drodze kolejne takie cudo, jednak tym razem ozdobami będą kryształki Swarovskiego. Całość prezentuje się bardzo elegancko. Jak skończę, to oczywiście się pochwalę :)
Pozdrawiam!

piątek, 10 kwietnia 2015

Perłowe vintage

Od dłuższego czasu składałam drobne koraliki w duże projekty, w skutek czego nie było czym się chwalić. W końcu  udało się wszystko skończyć, więc przyszedł czas na pokazanie tego światu.

Do wykonania miałam naszyjnik dla nietuzinkowej dziewczyny, która ma swój własny, wypracowany styl. Na szczęście okazało się, że nasze gusta są trochę podobne do siebie, dzięki czemu ja miałam radość z tworzenia, ona będzie miała radość z noszenia naszyjnika.  





Naszyjnik składa się z pięciu łańcuszków w mosiężnym kolorze. Na czterech z nich umieściłam czarne, szare i fioletowe perły. Jeden ozdabiają brązowe i fioletowe szkiełka. Centrum naszyjnika to medalion wykonany techniką haftu koralikowego. 




Łańcuszki są rożnej długości, dlatego  nie nachodzą na siebie. Zapinany jest na magnetyczne zapięcie z czterema lopami, dzięki czemu całość bardzo ładnie układa się na szyi i dekolcie. 


Naszyjnik sprawia wrażenie biżuterii w stylu vintage i jest dość uniwersalny. Ozdobi zwykły t-shirt, ale dzięki perłom będzie też dobrym dodatkiem do eleganckiej małej czarnej. 

Ciężko było mi się z nim rozstać, chyba niedługo powstanie podobna wersja, specjalnie dla mnie :)
Na koniec zdjęcie naszyjnika już ułożonego w pudełku. 




czwartek, 29 stycznia 2015

Jestem sową

Ostatnio dużo pracuję nocą, co poskutkowało zupełnym poprzestawianiem czasu w mojej głowie. W dzień chcę spać, a w nocy... jestem sową.

Brak snu strasznie mnie rozleniwia, ale na szczęście ma mnie kto zagonić do pracy. Koleżanka potrzebowała prezentu dla współpracowniczki. Miało być elegancko, ale też nowocześnie. A więc jest: sowa!



Została uszyta techniką sutasz, z dodatkiem świecącego sznurka. Kamienie to turkmenity, otoczone szarościami. Jest podszyta miękkim szarym materiałem i obszyta drobnymi czarnymi koralikami TOHO.

Do kompletu powstała też bransoletka, uszyta z czarno-szarych koralików, z ozdobnym zapięciem.


A całość wygląda tak:


piątek, 9 stycznia 2015

Trochę blasku

Chyba jak każdy lubię mieć zaplanowane działania. Tym razem, mimo że miałam dokładnie opracowany plan, pozwoliłam sobie na trochę spontaniczności.

Bransoletka miała być prezentem dla osoby, którą słabo znam. Wytyczne też nie były specjalnie szczegółowe - miała być w srebrnym kolorze. Dałam się więc ponieść wyobraźni :)

Szczególne podziękowania dla Szkatułki, za pomoc w przygotowaniu bransoletki i za piękne pudełko, w którym prezentuje się naprawdę po królewsku. Kto by pomyślał, że taki szczegół może tak podrasować błyskotkę. Na sznurach są metalowe przekładki, kryształki i opality, które podobno niosą radosną energię.







środa, 31 grudnia 2014

Trudna sztuka negocjacji

Zdjęcie będzie tylko jedno, za to historia trochę dłuższa. Często w czasie rozmów z osobami, które projektuję biżuterię słyszałam dobre rady z cyklu: Kiedy będziesz coś dla kogoś robić, to nie uzgadniaj wszystkiego. Projekt jest twój, nie pozwól im rządzić w swojej pracy. 

Bzdury! - myślałam - Kto by nie chciał biżuterii, którą sobie wymarzył...
... aż na mój trop wpadła przyjaciółka ze studiów, wraz ze swoim genialnym pomysłem: Zrób dla mojej mamy coś eleganckiego i prostego. Przyjaciółkę lubię, mamę też, więc zabrałam się do pracy.

Dzień później dodała:
bordowe
cały komplet
na sznurkach
ale drobne
mogą być też czerwone i szare
kulki, dużo kulek
ma być więcej sznurka i kulek
na jednym poziomie, nie dziel na dwa
nie! nie ma być długie! nie chcemy długiego!
kulki!
...
Dopiero po dwóch dniach ciężkich debat udało mi się zabić jej ćwieka: A tonacja ma być ciepła czy zimna? Po tym pytaniu usłyszałam wymarzone: A rób jak uważasz.
I zrobiłam, oczywiście nie jak uważam, tylko jak chciała. I wiecie co? Udało mi się!


Wykonanie tego typu kompletu nie zajmuje bardzo dużo czasu, mimo to, była to jedna z najbardziej czasochłonnych prac w mojej krótkiej karierze. Na szczęście zakończona sukcesem. Z tej radości zrobiłam tylko jedno zdjęcie...
Pozdrawiam Cię Ruda!

wtorek, 30 grudnia 2014

Początek

Początki są trudne, ale to nas nie zniechęca. Jakiś czas temu zaczęłam uczyć się robienia biżuterii. Teraz zaczynam się tym chwalić.

Na początek daję pracę wykonaną dla koleżanki. Dziewczyna doskonale wiedziała czego chce, więc nie miałam wiele pracy z projektowaniem wzoru - ona to zrobiła. Za to szycia było naprawdę sporo. Na szczęście stanęłam na wysokości zadania.



Jest lekki, kolorowy i zaskakujący. Podobno świetnie się nosi i bardzo cieszy właścicielkę. I o to własnie chodziło :)